Agnieszka zawsze uważała, że jej rodzice nie dali jej niczego. Wszystko, co ma, osiągnęła sama, bez obcej pomocy. Ale w sercu rodziców była głęboka uraza, że nie zapewnili jej niczego, a ona musiała sama wybijać sobie drogę w życiu

Agnieszka wróciła z pracy i przygotowała kolację dla siebie, Dariusza i ich syna Jakuba. W trakcie posiłku nagle zadzwonił telefon i Agnieszka zauważyła, że to dzwoni mama.

Agnieszka obojętnie wyłączyła dźwięk i odłożyła telefon z dala.

“Teraz nawet spokojnie nie dadzą mi zjeść kolacji” – pomyślała kobieta i kontynuowała jeść.

Agnieszka zawsze uważała, że jej rodzice nie dali jej niczego. Wszystko, co ma, osiągnęła sama, bez obcej pomocy.

Ale w sercu rodziców była głęboka uraza, że nie zapewnili jej niczego, a ona musiała sama wybijać sobie drogę w życiu.

To, że teraz jest sukcesywną bizneswoman z dużego miasta, która mieszka we własnym mieszkaniu – to wynik jej ciężkiej pracy, dlatego teraz zje i odpocznie, a potem oddzwoni do mamy.

Ale po kolacji Agnieszka już zapomniała o telefonie od matki.

W nocy jej śnił się ojciec, wołał i błagał o pomoc.

Rano Agnieszka poczuła coś złego, nieodwracalnego i zadzwoniła do matki.

W słuchawce usłyszała kilka słów: “Córko, przyjedź, tata bardzo chce cię zobaczyć.”

Chociaż Agnieszka obiecała matce, że przyjedzie, postanowiła najpierw popracować jeszcze dwa dni, a na weekend pojechać do rodziców na wieś, bo już prawie rok tam nie była – cały czas praca, tylko praca.

Przez cały dzień myśli o ojcu nie opuszczały jej.

Z nim Agnieszka miała trudne relacje. Ojciec miał skomplikowany charakter. Był przeciwny temu, żeby Agnieszka wyszła za Dariusza.

Ale dziesięć lat temu nagle przyjechał do córki z zięciem, żeby naprawić relacje.

Jednak wtedy Agnieszka przyjęła go niechętnie, nawet raz się nie uśmiechnęła, a następnego dnia podarowała mu bilet na powrót pociągiem.

Powiedziała: “Wróć do siebie. U nas i tak ciasno”.

Choć podarowała mu komórkę: “Dzwon, jeśli coś”.

Ale w ostatnim czasie ojciec już nie dzwonił, sił brakowało.

Coś podpowiadało kobiecie:

– Trzeba jechać. Ojciec to ojciec.

Zadzwoniła do pracy, wyjaśniła sytuację, wzięła bezpłatny urlop na tydzień.

W pociągu było bardzo gorąco.

Agnieszka położyła się na boku, odwrócona od współpasażerów w przedziale i przykryła nogi narzutą. Przed nią noc, a jutro już będzie u rodziców.

Rodzinna wieś pachniała czymś kojącym. W dusznym mieście już zapomniała, jak pachnie świeże powietrze.

Ale im bliżej Agnieszka zbliżała się do rodzinnego domu, tym bardziej pragnęła jak najszybciej przytulić mamę i tatę, mimo tego że nie zawsze między nimi była niezgoda.

Jej serce przepełniało przeczucie czegoś nieodwracalnego.

Mama spotkała Agnieszkę na schodach. Z wyrazu jej twarzy córka zrozumiała, że się spóźniła.

W rękach mamy była biała koperta, którą podała Agnieszce.

Córka objęła matkę, nieustannie szepcząc: “Przepraszam, że się spóźniłam, że mnie nie było przy Tobie”.

Agnieszka otworzyła kopertę trzy dni później, tak jak ojciec prosił.

Na kopercie dużymi literami było napisane: “Agnieszce, mojej córce”.

Znajdowała się w niej kartka, wyrwana z zeszytu szkolnego. Agnieszka zaczęła czytać:

“Agnieszko, moje drogie dziecko! Być może nie byłem najlepszym ojcem. Nie dałem Ci wszystkiego, czego tak bardzo pragnęłaś i na co zasługiwałaś. Ale nie wątp, że nigdy nie przestałem Cię kochać. Jesteś moim ogromnym powodem do dumy. Dbaj o mamę. Żegnaj. Teraz będę się modlił za Ciebie z nieba. Twój ojciec”.

To, co przeżywała Agnieszka w tamtym momencie, było trudne do opisania słowami. Nie mogła przestać płakać, a uczucie nieodwracalności powodowało jeszcze większy ból.

–W jej umyśle krążyło tylko jedno pytanie: “Dlaczego? Dlaczego nie znalazła czasu, żeby być na czas przy najbliższej osobie na świecie?”.

Specjalnie dla Przyjaciółki.

Zdjęcie ilustratywne