Mam 63 lata i przez ostatnie 20 lat pracowałam za granicą. Teraz wróciłam do domu, aby przekazać dzieciom dwie ważne wiadomości – kończę z pracą za granicą i postanowiłam wyjść za mąż.

Mam 63 lata i przez ostatnie 20 lat pracowałam za granicą. Teraz wróciłam do domu, aby przekazać dzieciom dwie ważne wiadomości – kończę z pracą za granicą i postanowiłam wyjść za mąż.

Nie jestem pewna, która z tych dwóch wieści bardziej zasmuciła moje dorosłe córki, które same mają już dzieci.

Moja starsza córka, Małgorzata, ma 40 lat. Ma męża, dwie córki i wydaje się, że wszystko u nich układa się dobrze. Kiedyś pomogłam im kupić mieszkanie, a potem radzili sobie sami.

Sytuacja mojej młodszej córki, Karoliny, jest nieco gorsza. Ma 38 lat, jest rozwódką i sama wychowuje syna, 17-letniego wnuka. Nie ma szczęścia do pracy, przez cały ten czas żyła z pieniędzy, które wysyłałam z Włoch. Po rozwodzie wróciła do mojego domu. Przyjęłam ją, bo to przecież moje dziecko.

Miałam nadzieję, że znajdzie pracę i jej sprawy się poprawią. Ale tak się nie stało. Karolina przyzwyczaiła się żyć na mój koszt, więc bardzo się zasmuciła, gdy dowiedziała się, że nie będę już więcej pracować za granicą.

Sprawa ma się tak, że od dwóch lat spotykam się z pewnym mężczyzną, Konradem. On nie jest zadowolony z związku na odległość. Jest o dwa lata starszy ode mnie i nalega, że nie jesteśmy już młodzi, czas żyć dla siebie.

I rzeczywiście, na swoją przyszłość zarobiłam – mam dom, wszystko w domu, na życie zarobiłam. Więc dlaczego nie żyć?

Zgodziłam się na propozycję Konrada, postanowiłam, że zamieszkamy razem. Gosię nie wyganiam, w domu miejsca nam wszystkim wystarczy.

Ale Karolina jest bardzo niezadowolona.

– A z czego teraz będziemy żyć? – pyta.

Wnuk to usłyszał i odpowiedział:

– Babcia teraz w domu odpocznie, a ty możesz jechać do Włoch, na jej miejsce.

I wiecie co? To niezły pomysł! Jeśli córka chce pieniędzy – niech sama je zarobi. A ja w końcu trochę będę żyć dla siebie!

 

Zdjęcie ilustracyjne.