Moja siostra z mężem mieli czworo dzieci, a ja starałam się zawsze kupować im zabawki, ubrania, przybory szkolne, bo miałam więcej możliwości. Ania ciągle przebywała na urlopach macierzyńskich, a jej Sławek odchodził od niej i wracał. Na jej miejscu dawno bym się z nim rozeszła, ale Ania chciała, by dzieci miały ojca i wierzyła, że jej mąż się zmieni.
Od czasu ukończenia szkoły wyjechałam z domu i nie wracałam już tam na stałe. Najpierw studiowałam i mieszkałam w akademiku, a później podjęłam pracę i wynajmowałam mieszkanie.
Nawet po ślubie z mężem wynajmowaliśmy mieszkanie, bo na początku nie mieliśmy możliwości kupić własnego. Dopiero później mój mąż zarobił na mieszkanie, bo wyjechał do pracy do Ameryki.
Miałam pieniądze, ale mój mąż nie był w domu przez 12 lat, a nasze dwie córki wychowywałam sama. Pomagałam też swojej młodszej siostrze, Ani, która została w wiosce, blisko mamy. Wyszła za mąż i przywiodła do domu swojego męża, Sławka. Od razu zrezygnowałam ze swojej części domu, bo rozumiałam, że siostra potrzebuje tego bardziej.
Mieli z mężem czworo dzieci, a ja starałam się zawsze kupować im zabawki, ubrania, przybory szkolne, bo miałam więcej możliwości. Ania ciągle przebywała na urlopach macierzyńskich, a jej Sławek odchodził od niej i wracał. Sama bym się z nim dawno rozeszła, ale Ania chciała, by dzieci miały ojca i wierzyła, że jej mąż się zmieni.
Nie wtrącałam się w ich sprawy rodzinne, ale nie mogłam patrzeć, jak dzieci nie mają podstawowych rzeczy, więc kupowałam wszystko, czego potrzebowali, i nie prosiłam o zwrot pieniędzy.
Czas minął, nasze dzieci dorosły, mąż siostry wrócił do rodziny, żyją teraz, jak się wydaje, dobrze. Ania wreszcie jest szczęśliwa. Cieszę się za nią, niech jej się wiedzie dobrze.
W weekendy pojechałam do nich w odwiedziny do wioski i zobaczyłam, że mają piękny późny plon malin (jakiś szczególny gatunek). Chciałam sobie trochę tych malin nazbierać, by zamrozić na zimę. Ale mąż siostry powiedział, że nie mogę tych malin zbierać. Jego słowa bardzo mnie dotknęły, poczułam się tak źle, że trudno to wyrazić słowami.
Ania widziała tę scenę, ale milczała. Zrozumiałam, że po prostu poparła swojego męża. Wróciłam do domu bardzo zmartwiona, opowiedziałam wszystko swojemu mężowi, a on tylko się uśmiechnął i powiedział, żeby poczekała, że zaraz wróci.
Po 15 minutach na moim stole stały trzy szklanki świeżej maliny. Mąż kupił je dla mnie, kobieta obok sklepu sprzedawała je po 10 zł. “To nie było coś, przez co warto było się martwić,” powiedział, przytulając mnie. Podziękowałam mu i uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Miałam dużo szczęścia z nim.
Na siostrę już się nie obrażałam, zrozumiałam, że po prostu nie miała tyle szczęścia z mężem, co ja.
Zdjęcie ilustracyjne.