Od czasu wyjścia za mąż moja rodzina jakby wykreśliła mnie ze swojego życia. Wszystko zaczęło się, gdy w wieku 17 lat zaczęłam spotykać się z chłopakiem, Darkiem, o osiem lat starszym ode mnie.
Od czasu wyjścia za mąż moja rodzina jakby wykreśliła mnie ze swojego życia. Mama i siostra przez całe życie mnie ignorowały. Na szczęście mój mąż okazał się wspaniałym człowiekiem, jego rodzina przyjęła mnie jak własną.
Wszystko zaczęło się, gdy w wieku 17 lat zaczęłam spotykać się z chłopakiem, Darkiem, o osiem lat starszym ode mnie. Mama była przeciwna naszemu związkowi, ale Darek oświadczył się i w wieku 18 lat wyszłam za mąż, mimo braku błogosławieństwa matki.
Przeprowadziłam się do męża w sąsiednią wioskę, gdzie żyliśmy z jego rodzicami. Okazało się, że teściowa jest wspaniałą kobietą, która całkowicie zastąpiła mi matkę: uczyła mnie wszystkiego, pomagała w wychowywaniu dzieci, udzielała cennych rad, gdy było mi ciężko.
Teraz mam 48 lat, moje dzieci dawno dorosły i mają własne rodziny. Wraz z mężem założyliśmy własną firmę – cukiernię, która teraz przynosi nam niezłe zyski.
Mamy swój dom, więc można powiedzieć, że życie ułożyło się nam pomyślnie. Tymczasem moja mama, mimo moich prób nawiązania kontaktu, nigdy nie odpowiedziała na moje starania.
Uważała, że popełniłam błąd, wychodząc za mąż tak młodo i że mój mąż jest zły, choć skąd to wzięła – tylko ona wie.
Natomiast moja siostra, według mamy, robiła wszystko dobrze. Wyszła za mąż za chłopaka, którego mama wskazała, przywiodła zięcia do domu, urodziła dwójkę dzieci. Jej mąż ją zdradzał, z czasem się rozwiedli.
Kilka razy się schodzili i rozchodzili, ale nic z tego nie wyszło. Mama zaczęła żałować siostry i przepisała jej cały swój majątek. Mnie nawet słowem nie wspomniała, jakbym nie była jej córką.
Teraz historia ta ma dość smutne dalsze losy. Siostra z dziećmi wyjechała za granicę. Tam, ku jej zdziwieniu, poszło jej nieźle, i nie myśli wracać do domu przynajmniej na najbliższy czas.
Nasza mama ma 73 lata, na początku tej jesieni bardzo poważnie zachorowała, można powiedzieć, że przestała wstawać z łóżka. Potrzebuje opieki.
Mówię siostrze, żeby wracała opiekować się matką, a ona odpowiada, że ja jestem taką samą córką jak ona. Więc albo sama muszę przeprowadzić się do mamy, albo zabrać ją do siebie.
Wiecie, choć mama niesprawiedliwie się ze mną obeszła, nie chowam do niej urazy, dzięki Bogu, moje życie ułożyło się dobrze i bez jej pomocy.
Przeprowadzić się do niej nie mogę z powodu pracy. I zabrać do siebie też nie mogę, bo mąż chce na zimę zabrać do nas swoją mamę. Nikt inny, jak ona, zasługuje na to, abyśmy o nią zadbali na starość.
A teraz jestem po prostu zagubiona, nie wiem, co robić, jak postąpić właściwie, bo przecież chodzi o moją własną matkę.
Zdjęcie ilustracyjne.