Rozwód mojego jedynego syna Sebastiana był dla mnie bardzo trudny. Było mi go żal, bo kochał swoją żonę, a ona tak go traktowała – jak tylko pojawiała się lepsza opcja, natychmiast ją wybrała i odeszła do innego. Od razu nie polubiłam Heleny. Przyszła do naszego domu po raz pierwszy i zaczęła kręcić na mnie nosem, mówiąc, że nie będzie tu mieszkać, to nie jej poziom.

Rozwód mojego jedynego syna Sebastiana był dla mnie bardzo trudny. Było mi go żal, bo kochał swoją żonę, a ona tak go traktowała – jak tylko pojawiała się lepsza opcja, natychmiast ją wybrała i odeszła do innego.

 

Od razu nie polubiłam Heleny. Przyszła do naszego domu po raz pierwszy i zaczęła kręcić na mnie nosem, mówiąc, że nie będzie tu mieszkać, to nie jej poziom.

 

A my mamy własny dom, w wiosce oddalonej o 10 kilometrów od centrum regionu. Mamy dostęp do transportu publicznego. Nasza ziemia jest dużo warta, czego nie można porównywać z ceną mieszkania.

Ale Helena uparła się, że nie będzie mieszkać na wsi. Sprzedaliśmy więc część naszego ogrodu i kupiliśmy im jednopokojowe mieszkanie w mieście.

 

Byłam taka szczęśliwa, kiedy urodził się mój wnuk. Ale nie widywałam go często, ponieważ moja synowa nie przychodziła do nas i nie zapraszała mnie do siebie.

Ale pewnego dnia mój syn przyszedł mnie odwiedzić i powiedział, że wyjeżdża do pracy za granicę. Bo żona ciągle mu robi wyrzuty, że nie ma pieniędzy.

 

I okazało się, że kiedy Sebastian wyjechał do pracy, Helena związała się z innym mężczyzną. Więc kiedy syn wrócił do domu, był oszołomiony, gdy dowiedział się, że jego żona chce rozwodu.

Rozwiedli się, a Sebastian zostawił mieszkanie żonie, a właściwie synowi. Powiedział, że to bardzo niskie z jego strony pozywać o coś swoje dziecko. Syn został ze mną przez jakiś czas, a potem wrócił do pracy. Helena wyszła za mąż po raz drugi. Od tego czasu nie miałam z nią kontaktu przez dwa lata.

A ostatnio wychodziłam z kościoła i nie mogłam uwierzyć własnym oczom, gdy zobaczyłam byłą synową pod sklepem. Okazało się, że jej obecny mąż kupił dom w naszej wiosce.

Nie mogę powiedzieć, że bardzo ucieszyła mnie ta wiadomość. Teraz będę musiała ją często widywać, szczęśliwą, i zrozumieć, że buduje swoje szczęście na moich łzach.

 

Helena sprzedała mieszkanie w mieście, które zabrała mojemu synowi i kupiła dom tutaj z nami. Widzę, że znów spodziewa się dziecka. A jej mąż jeździ takim drogim samochodem. Krótko mówiąc, dobrze się zadomowiła.

Ma nawet czelność przywitać mnie z uśmiechem: “Dzień dobry, pani Agato. Jak się Pani ma?”.

 

I stoi tam, uśmiechając się. A ja wcale nie chcę na to patrzeć. Była jedna zaleta – mogłam przynajmniej od czasu do czasu przypadkiem zobaczyć mojego wnuka. Ale Helena nie jest zadowolona z tych spotkań, nadal nie pozwala dziecku przychodzić do mnie.

A ostatnio odwiedziła mnie z wnukiem. Była taka łagodna, mówiąc: “Dlaczego mamy się kłócić, pani Agato? Cóż, z pani synem nie wyszło. Ale mamy z nim wspólne dziecko – pani wnuka, tak przy okazji. Mieszkamy w tej samej wiosce.”

Naprawdę myślałam, że przyszła się pogodzić. Ale ona zaczęła mnie wypytywać, ile Sebastian zarabia za granicą. A potem powiedziała, że chce, żeby dawał jej 500 dolarów miesięcznie na dziecko.

Nie wytrzymałam dłużej i przypomniałam jej, że syn zostawił jej mieszkanie kupione za nasze pieniądze.

I wiem, że Sebastian co miesiąc wysyła jej pewną kwotę na dziecko. Ona jest taka bezczelna, ale on przy niej i jej prośbach nigdy nie zaoszczędzi tyle, żeby mieć własne mieszkanie. A ja mam nadzieję, że kupi mieszkanie i ożeni się ponownie, bo jest jeszcze młody, a ja chcę, żeby mój syn żył jak mężczyzna.

Jednym słowem wyrzuciłam Helenę i dałam jej jasno do zrozumienia, że nic od nas nie dostanie. Powiedziała, że jeśli to zrobię, nie zobaczę więcej wnuka.

To jest oczywiście gorzkie. Ale mam nadzieję, że mój wnuk dorośnie i sam zdecyduje, czy chce się z nami komunikować.

 

 

Zdjęcie ilustracyjne.